Właśnie. Czy Safari w owym czasie był granatem rozrywającym wszystko jeszcze mocniej niż "zaistniała okoliczność", czy cienkim wezwaniem do opamiętania? Zastanawiające jest, że odbierano mnie jako jakiegoś wichrzyciela wewnętrznego. Czy ktoś dopuszczał, że to może jest jakiś obserwator z zewnątrz (którym byłem) ? Byłem przypadkowym widzem teatru, który rozgrywał się, i "waliło" mnie o co poszło. Bo jak moim wzrokiem ogarnąć, to nastąpiła rozpierducha i rozmieniono większe dobro na mniejsze w imię "wyższych wartości".
A wynikiem tego, czego się obawiałem jest sytuacja dzisiejsza. Komu się podoba ten łapka do góry!!!
Słucham Ziemkiewicza (audiobooki) i wiem dla czego mi leży. Bo czuję, że czasami trzeba poświęcić coś mniejszego dla wygrania czegoś większego, a nie wszystko albo nic!